Lubię kuchnię wegetariańską, bo zmusza nas, kucharzy domowych, do wykorzystania naszej wyobraźni, ponad to, żeby usmażyć kotleta i ugotować ziemniaki ;) Na pewno każdy czasem ma ochotę na coś nowego, ciekawego, coś czego jeszcze nie próbował, a świadomość, że danie przysłuży się naszemu zdrowiu, jeszcze bardziej podkręca nasz zapał. No, przynajmniej ja tak mam... ;) Falafele znałam z nazwy, wiedziałam, że pochodzi z kuchni arabskiej i nawet się zastanawiałam o co tyle szumu, okazuje się, że to naprawdę smaczne danie i w sumie bajecznie łatwe do przygotowania. Jest jedna zasadnicza różnica między oryginałem, a moimi falafelami... Ja swoje upiekłam, żeby miały jak najmniej kalorii. Czy ma to wpływ na smak? Na pewno jest inny, ale czy są mniej smaczne? Na pewno nie.
Składniki:
- ciecierzyca gotowana na parze - 2 duże puszki (polecam Bonduelle)
- cebula - 1 szt.
- czosnek - 2 ząbki
- mięta świeża - 1/2 pęczka
- natka pietruszki - 1/2 pęczka
- cytryna - 1/2 szt.
- bułka tarta - 4 łyżki
- kmin rzymski mielony - 1/2 łyżeczki
- jaja - 1 szt.
- papryka ostra mielona - 1 szczypta
- sól - do smaku
- olej rzepakowy tłoczony na zimno (najlepiej w sprayu)
SOS TAHINI
- pasta tahini - 2 łyżki
- jogurt typu greckiego lub naturalny gęsty - 1 duży kubek
- czosnek - 1 ząbek
- mięta - kilka liści
- kmin rzymski mielony - 1 szczypta
- sól, pieprz - do smaku
Sposób przygotowania:
Do zrobienia falafeli niezbędny nam będzie malakser, maszynka do mielenia lub porządny blender. Ja używam malaksera.
Do pojemnika malaksera wrzucamy odcedzoną ciecierzycę, z grubsza pokrojoną cebulę, zgnieciony czosnek, miętę, natkę pietruszki, dodajemy sok z cytryny i resztę przypraw. Miksujemy na gładką masę.
Przekładamy do miski. Wbijamy jajko i dodajemy ok. 4 łyżki bułki tartej. Wyrabiamy rękami. Jeśli masa wydaje się za mało stała, dodajcie bułki tartej. Trzeba też jej spróbować i upewnić się, że niczego nie brakuje.
Blachę piekarnika wykładamy papierem do pieczenia. Formujemy małe kulki, co i raz mocząc ręce w wodzie. Mi wyszło dobrze ponad 20 falafeli.
Każdą kulkę skrapiamy olejem. Dlatego wspomniałam o oleju w sprayu, bo z nim jest to bardzo łatwe, ale można też polać kotleciki olejem z butelki, tylko trzeba palcem ograniczać jego nadmierne wypływanie.
Falafele pieczemy w 200°C przez jakieś 15 do 20 min. Funkcja konwekcjonalna, czyli góra dół. Są gotowe, kiedy mają złoto-brązowy kolor i lekkie pęknięcia.
Do falafeli potrzebny jest sos, ja wybrałam sos na bazie tahini. Tahini, to pasta z sezamu. A zatem, łączymy pastę, jogurt, czosnek, miętę i przyprawy za pomocą blendera 'żyrafy'. Powinien nam powstać aksamitny sos. Oczywiście na koniec próbujemy i ewentualnie doprawiamy.
Upieczone falafele serwujemy z naszym sosem i np. z lekką sałatką z rukolą, roszponką, czerwoną cebulą i pomidorkami koktajlowymi.
© All rights reserved